Nakładem Wydawnictwa Sub Lupa ukazał się Traktat o doskonałej miłości Anonima z Erfurtu w przekładzie Włodzimierza Olszańca (Warszawa 2011, ss. 62).
Z noty wydawniczej:
Anonimowy traktat De perfecto amore odnaleziony został w połowie ubiegłego stulecia w jednym z rękopisów biblioteki w Erfurcie, Amplonianus F. 77. Ze względu na oryginalną treść wzbudził od razu zainteresowanie, które zaowocowało edycją i serią tłumaczeń. To skromnych rozmiarów dziełko jest bowiem osobliwym połączeniem elementów pochodzących z różnych tradycji, przede wszystkim z chrześcijańskiej egzegezy biblijnej i ze świeckiej tradycji miłości dwornej. Odróżnia się też wyraźnie od innych tekstów przepisanych w erfurckim manuskrypcie – komentarzy do Pieśni nad Pieśniami i kilku innych ksiąg biblijnych, tekstów traktujących zatem o miłości świętej, amor sacer. Ktoś, kto umieścił wśród nich anonimowy traktat, uznał najwyraźniej, że czytelnikowi należy się także wiedza o miłości ziemskiej, amor profanus. Elementy chrześcijańskie są tu w istocie przemieszane z pogańskimi, religijne ze zmysłowymi, a obie te sfery płynnie się przenikają.
Oto mamy więc opis cierpień i fizycznych objawów zakochania, który przywodzi na myśl najlepszą starożytną poezję miłosną i klasyczną średniowieczną literaturę poświęconą miłości: czytamy, że język zakochanego przestaje mówić, oczy przestają widzieć, uszy słyszeć. Te objawy są wynikiem procesów zachodzących wewnątrz człowieka, w sercu, które zostaje sparaliżowane obfitością pragnień, w ciele, którego funkcje miłość dosłownie zatrzymuje. Takie fizjologiczne ujęcie objaśnia wiele zjawisk towarzyszących zakochaniu: ból z powodu cierpień ukochanej osoby, tęsknotę nawiedzającą rozłączonych kochanków i towarzyszące jej westchnienia. Autor szkicuje całą mapę miejsc ludzkiego organizmu, w których pomieszkują, drzemią i spotykają się siły odpowiedzialne za proces zakochania. Powraca obraz serca jako paleniska, w którym płonie płomień miłości. W skrajnym przypadku żar tego paleniska otwiera tętnice w piersiach – widzimy krew buchającą z ust zakochanego, jeden z najbardziej osobliwych i szokujących obrazów w całym traktacie. A zarazem, obok tych opisów cielesności, mamy przenikający cały tekst język Sacrum, język obfitujący w aluzje trynitarne, w odniesienia biblijne, w topikę znaną z pism Ojców Kościoła i średniowiecznej literatury religijnej.
To przenikanie się dwóch sfer może przywodzić na myśl połączenie zmysłowości i duchowości, pomieszanie wysublimowanej erotyki i mistyki tak widoczne w pismach tych średniowiecznych mistyków, którzy czerpali swoje najbardziej przenikliwe metafory z dziedziny miłości seksualnej. Używając słów odnoszących się do ciała, poszukiwali oni – za formułą Grzegorza Wielkiego, interpretującego Pieśń nad Pieśniami – „wewnętrznej treści” tych słów, a „mówiąc o ciele”, loquentes de corpore, „starali się wyjść niejako poza nie”. I wydaje się, że ta formuła znajduje zastosowanie również w naszym tekście i że Pieśń, ten odwieczny i intrygujący archetyp, pozostaje wzorcem również dla autora Traktatu o doskonałej miłości.
Więcej informacji: strona wydawnictwa